O traumie relacyjno-rozwojowej
i cierpieniu, które bywa niezbywalnym etapem w drodze do zdrowienia, ale też o odporności psychicznej i wzroście potraumatycznym.
Seminarium Joanny Chmarzyńskiej - Golińskiej
wykład, dyskusja, superwizja
Joanna Chmarzyńska-Golińska - certyfikowana psychoterapeutka psychoanalityczna,
superwizorka i terapeutka szkoleniowa Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychoanalitycznej;
psychotraumatolożka i superwizorka Polskiego Towarzystwa Psychotraumatologii; nauczycielka w
Psychoanalitycznej Szkole Psychoterapii w Trójmieście; autorka wykładów, artykułów i szkoleń -
szczególnie w temacie złożonej traumy relacyjnej.
Z radością zapraszamy Państwa na seminarium Pani Joanny Chmarzyńskiej-Golińskiej w Łodzi 17 lutego 2024. Seminarium będzie wokół tematu traumy relacyjno-rozwojowej, cierpienia, odporności psychicznej i wzrostu potraumatycznego. Do pogłębienia tematu przewidziany jest wykład z dyskusją oraz superwizja.
Poniżej przedstawiamy Państwu fragment wykładu:
Osoba, która w dzieciństwie doświadczyła regulującej i ochronnej więzi z rodzicami - więzi, która dała poczucie przynależenia i posiadania „domu”, rozumianego zarówno konkretnie, jak i jako miejsce w umyśle zdolnego do odzwierciedlenia i rezonansu emocjonalnego opiekuna,
prawdopodobnie dysponuje ufnym, bezpiecznym stylem przywiązania.
W zdrowym rozwoju, psychika dziecka tworzy powiązania, czyli integruje swoje części. Przy
adekwatnych do wieku wyzwaniach, oraz w towarzystwie emocjonalnej opieki - afekt i doznania fizyczne naturalnie korzystają z wewnętrznego potencjału do integracji i zyskują swoją umysłową reprezentacje, nabierają sensu i znaczenia. W tym procesie dziecko staje się zintegrowaną jednostką, która ma rzeczywisty, dość dobry obraz siebie samego, innych i świata.
Każde dziecko potrzebuje by relacja z dorosłym dostarczyła mu stabilności, zrównoważenia,
miłości i akceptacji tego kim ono jest. Dziecko do 3 lat nie powinno się starać by relacja z rodzicem działała, nie powinno dbać o stan emocjonalny rodzica, nie powinno wyjść z trybu swoich autentycznych gestów i potrzeb, by w służbie przetrwania wejść w tryb czujności i dbania o stan rodzica. To nie jest przecież rola dziecka. Dzieci powinny móc mieć przestrzeń do przeżywania swoich stanów, powinny być chronione przed nadmiernym stresem własnych rodziców. Wiadomo jednak, że z wielu względów nie jest to czasem możliwe. Rodzice sami bywają straumatyzowani i przeciążeni, czasem zmagają się z czymś co ich przerasta i nie dostają żadnej pomocy. Ponadto jak wskazuje Gabor Mate: Rodzicielstwo jest tańcem pokoleń. Cokolwiek rzutuje na jedno pokolenie i nie zostanie w pełni rozwiązane, będzie przekazane następnemu. (…) Zrozumiawszy, jak historia rodzinna ciągnie się przez całe generacje, uznamy winę za pojęcie nie mające w tym kontekście znaczenia bowiem chodzi o mimowolne przenoszenie stresu i niepokoju na kolejne pokolenia.[1]
Terminu trauma relacyjno - rozwojowa używam do opisu doświadczeń, gdy znaczące relacje
dziecka w sposób przewlekły, a nie incydentalny, były źródłem niezaspokojenia ważnych potrzeb rozwojowych. Mowa tu o skumulowanych urazach psychicznych, które rozciągać się mogą od doświadczeń przemocy, nadużycia, opuszczenia, po zaniedbanie, brak opieki emocjonalnej i niezaspakajanie potrzeb zależności i ochrony - wówczas jest to trauma o nieoczywistym charakterze. Gdy otoczenie dziecka nie zapewni mu odzwierciedlenia tego, co ono czuje i czego potrzebuje, to dziecko doświadczy afektywnego zamętu i wytworzy różne objawy. Trauma to nie samo wydarzenie, ale osobnicza odpowiedź, która utrzymuje się po ustaniu wydarzeń traumatycznych. Gdy reakcje na traumę miały miejsce w trakcie rozwoju układu nerwowego i mózgu, to zakorzenią się w trwałej dysregulacji psychofizycznej. Mózg dziecka rozwija się na bazie pierwszych doświadczeń, które zawierają się potem w pamięci niejawnej, czyli stają się modelami operacyjnymi (Bowlby) bądź tworzą pewne nieświadome założenia, dotyczące tego ile dobrego, a ile złego mam się spodziewać od świata i innych. Traumatyczny rozwój nie istnieje jako przeszłość danej osoby, lecz jest trwałą dysregulacją w teraźniejszości, którą nazywamy złożonym zespołem stresu pourazowego (cPTSD). Łączy on cechy zaburzenia stresowego pourazowego z ich utrwaleniem na poziomie głębszych struktur. Skutkuje to odczuwaniem lęku i beznadziei, obrazem JA opartym na wstydzie i nienawiści do siebie, trudnym do regulacji afektem oraz reaktywnymi zaburzeniami przywiązania. Takie stany mogą być trudne do wytrzymywania. Emily Dickinson, w jednym z wierszy ujęła to we frazę następującą :
Bywa ból tak zajadły - że wyżera w nas otchłań
potem przykrywa odrętwieniem - tak aby pamięć mogła obejść
Przejść przez nią - po niej - jak Lunatyk[2]
Przy bólu „tak zajadłym” próby obejścia go mogą być desperackie i dramatyczne w skutkach.
Pacjenci często przychodzą do nas uwikłani we własne sposoby na samoleczenie. Wiele osób, od dawna nie jest już w stanie swojego pierwotnego cierpienia, a raczej pod wpływem ucieczek od tegoż cierpienia, czyli pod wpływem obron, które mogły stać się o wiele bardziej problematyczne niż ich pierwotne przyczyny.
Wydobywanie osób straumatyzowanych z mechanizmów obronnych, które chronią przed bólem, ale również ograbiają daną osobę z czucia, z witalności, z potencjału, będzie możliwe. Jednak droga powrotna do życia, wiedzie często przez ból. Marion Woodman mówi o tym tak: „Istnieje zasadnicza różnica pomiędzy wykurowaniem się, a uzdrowieniem. Chcąc się wykurować,zakładamy, że ból zniknie. Natomiast proces uzdrowienia zmierza do integralności, czyli nawiązania łączności z różnymi częściami nas samych, łącznie z tymi, które są zranione i bolesne.”
Celem terapii osób, które doświadczyły traumy relacyjno-rozwojowej, będzie wypracowanie
przywiązania opartego na poczuciu bezpieczeństwa. Relacyjna terapia wpływa na wzorce
przywiązania oraz pomaga zintegrować dotąd dysocjowane stany, zatem przyczynia się do
wydobycia się z poczucia autoalienacji.
Do cierpliwego i dostrojonego towarzyszenia w przezwyciężaniu skutków traumy rozwojowej
pomocna będzie wiedza z zakresu neurobiologii, teorii przywiązania oraz rozumienia
mechanizmów dysocjacji. Rozumienie dysocjacji, jako naturalnej predyspozycji adaptacyjnej do traumy, jest kluczowe do cierpliwego „sprowadzenia z wygnania” zranionych, dziecięcych części pacjenta.
[1] G. Mate, Kiedy ciało mówi nie. Koszty ukrytego stresu, prz 1 eł. P. Cieślak, Warszawa 2022.
[2] Inspiracja : wywiad Danieli Sieff z Donaldem Kalschedem
Osobom zainteresowanym udziałem w seminarium polecamy wykład Pani Joanny Chmarzyńskiej-Golińskiej, który może stanowić przystępne wprowadzenie do tematu:
DLA KOGO: seminarium przewidziane jest wyłącznie dla praktykujących psychoterapeutów. Kameralna grupa 15 osób.
KIEDY: 17 lutego 2024, 11:00 – 17:30 (8 godzin dydaktycznych), przewidziana jest przerwa 30-minutowa.
GDZIE: w Łodzi, w Pracownii Psychoterapii VIOMA, ul. Warneńska 26
KOSZT: 420 zł
ZAPISY I INFORMACJE: Andreea Perlanovschi - tel. 514 689 295, email: and.per@outlook.com
Każdy uczestnik otrzyma zaświadczenie uczestnictwa wraz z ilością godzin dydaktycznych.